top of page

Załamanie czasoprzestrzeni

Writer's picture: AshaAsha

Żyjemy w tak szybkim tempie, że czasami wydaje mi się, że to, co zrobiliśmy rano, wydarzyło się dzień lub dwa temu. Przelotne wizyty w niektórych miejscach wydają się trwać tydzień. Najlepszym punktem odniesienia jest galeria zdjęć z datą i godziną na moim telefonie. Często przeglądamy galerię fotografii, aby uzupełnić luki zarówno w naszych wspomnieniach, jak i w dzienniku pokładowym łodzi lub dowiedzieć się, gdzie i kiedy znajdowaliśmy się w danym momencie naszej przygody. Nasz pierwszy dzień zwiedzania Torshavn był jednym z tych dni, które wydawały się trwać dłużej niż jeden dzień. Mark obudził się i zajął się edycja nowego odcinka Adventure Now, podczas gdy ja jeszcze leżałem w łóżku, ciesząc się poranną medytacją i spokojnym tempem, ponieważ jestem na wakacjach i nie muszę włączać kiosku. Czekaliśmy na wiadomość dotyczącą testu na "koronę" i tego ranka smsem przyszedł negatywny wynik. Otrzymywanie wiadomości o tym, co już wiedzieliśmy, było trochę punktem zwrotnym ponieważ oznaczało to, że mogliśmy swobodnie wędrować po Wyspach Owczych!

Mark otrzymał również dobre wieści dzień wcześniej - sprzedaż jego katamaranu dobiegała końca. Aby sfinalizować transakcję, musiał wydrukować rachunek sprzedaży, podpisać go, zeskanować i odesłać do brokera. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym sposobem na osiągnięcie tego wszystkiego może być Kapitanat Portu, więc po nieplanowanym długim spacerze po porcie, który prowadził najpierw do stoczni, potem z powrotem na łódź, potem na terminal przeładunkowy promowo-kontenerowy i kilka okrążeń po tym miejscu, zanim znaleźliśmy biuro! Nacisnęliśmy domofon i ktoś nas wpuścił, nie czekając nawet na wyjaśnienie powodów naszej wizyty. Weszliśmy po krętych metalowych schodach do naprawdę ładnego biura z niesamowitym widokiem na port i przystań. Maski nie były potrzebne, a gdy gorliwie tłumaczyliśmy, że właśnie otrzymaliśmy wyniki badań i jesteśmy zdrowi, pani zaśmiała się i cynicznie zapytała „Skąd wiesz, że my też jesteśmy”?! Przekonani, że życie toczy się normalnie, przystąpiliśmy do załatwiania spraw. Bardzo pomocna pani wydrukowała dla nas dokument, czekała, aż go uzupełnimy, a następnie zeskanowała i odesłała go z powrotem do Marka. Korzystając z biurowego Wi-Fi, Mark wysłał plik PDF do brokera i zadowoleni z wykonanego zadania wyszliśmy. Byłam naprawdę zaskoczona, jak łatwo poszło, oczywiście od momentu znalezieniu biura! Dziękujemy pracownikom Kapitanatu Portu w Torshavn!

Po krótkim odpoczynku na naszym yachcie poprosiliśmy Google, aby zaprowadził nas na pocztę, abyśmy mogli wysłać wydruki do Anglii. Google obliczył 25-minutowy spacer po niesamowitym miasteczku w stylu skandynawskim. Ta kalkulacja nie uwzględniała nowości tego miejsca, które niemal na każdym kroku wymagało sfotografowania! Gdy wspinaliśmy się na wzgórze, na którym położone jest Torshavn, sfotografowaliśmy drewniane domy z dachami pokrytymi trawą i wysokimi kamiennymi fundamentami. Wielu dumnych właścicieli domów miało swoje okna ozdobione roślinami doniczkowymi i ozdobami, a prawie wszystkie ogrody były ładnie wypielęgnowane. Nawet nie widząc nikogo, mogliśmy poczuć wyluzowaną atmosferę tego miejsca. Mieliśmy okazje oglądać surrealistyczną scenę przedstawiającej małą dziewczynkę o długich blond włosach, siedzącą na koniu w ogrodzie na tyłach zwykłego domu, i zaplatającą końska grzywę. Ten widok odzwierciedlał osobliwą naturę tych magicznych wysp północnoatlantyckich, na które mieliśmy szczęście popłynąć. Poczta znajdowała się w dużym budynku przemysłowym na szczycie wzgórza, już w zasięgu naszego wzroku, ale musieliśmy jeszcze opóźnić dotarcie tam, ponieważ druga strona wzgórza schodziła w dół do doliny wypełnionej mgłą tworząc malowniczy widok. Widzieliśmy wierzchołki wiatraków po drugiej stronie doliny, błękitne niebo nad głowami i mleczną mgłę pod stopami. Dolina była tak naprawdę zatoką i gdy mgła przesuwała się przed naszymi oczami, odsłoniła skalistą wyspa, na której znajdowały się wiatraki, a także tafla wody i kilka domów w pobliżu nabrzeża. Zmieniający się widok zasługiwał na uwagę, więc przez chwilę podziwialiśmy zmieniający się krajobraz. Ciężko było odejść, ale w końcu to zrobiliśmy i poszliśmy na pocztę. Wnętrze było czyste i nowoczesne. Pani, która nam obsługiwała była bardzo sympatyczna i pełna zrozumienia dla naszego braku zdolności komunikacji w lokalnym języku. W pełni profesjonalny sposób pomogła nam nadać dokumenty rejestrowanym listem. Torshavn jest stolicą Wysp Owczych, ale nie ma wielkomiejskiej aury. W sumie z dwudziestotysięczną populacja nawet nie powinno. Zauważyliśmy ogrodzone siatką pole z gęsiami miejskimi i pole owiec dalej w dół drogi. Później obeszliśmy staw z kaczkami, gdzie rzucały im jedzenie, a mewy latały w pobliżu, korzystając bezczelnie z łatwej uczty! Poszliśmy tą samą trasą w dół wzgórza w kierunku mariny i zatrzymaliśmy się na lunch w skandynawskim barze kanapkowym. Wybór kanapek był duży i byliśmy bardzo zadowoleni z tego co zamówiliśmy. Siedzieliśmy na tarasie na dachu, delektując się jedzeniem i widokiem na Torshavn w pięknym, letnim słońcu Wysp Owczych. Chcieliśmy zrekrutować nowego członka załogi, ponieważ prześliczny piesek należący do któregoś z gości restauracji ciągle przychodził się do nas, ale nie sądzę, aby właściciele byli szczęśliwi rozstając się z tym przyjaznym zwierzakiem. Po opuszczeniu z baru kanapkowego wyjściem przypominającym labirynt, wróciliśmy na łódź, wykonaliśmy kilka telefonów i ruszyliśmy dalej zwiedzać najstarszą część miasta pełną maleńkich domków z dachami pokrytymi trawą i ludzi, którzy nadal mieszkają w większości z nich. Mgła, która wcześniej przegonił wiatr, pojawiła ponownie i otuliła dolna część miasta wokół portu. Zrobiło się chłodniej, gdyż słońce przykryły chmury, ale to sprawiło, że miejsce wyglądało jeszcze bardziej wyjątkowo. Nie wszyscy lokalni mieszkańcy byli pod pozytywnym wrażeniem spacerujących turystów, ale nie mogło to zepsuć nam dnia i uroku tego miasta i nadal cieszyliśmy się wiedząc, że nikomu nie zagrażamy! Po dokładnym rozejrzeniu się po starym mieście skierowaliśmy się w stronę dzielnicy mieszkalnej i plaży. Zobaczyliśmy piękne domy i wielu mieszkańców cieszących się latem na plaży. Ludzie wiosłowali na deskach, dzieci wspinały się po skałach, a następnie skakały do lodowatej wody o temperaturze 12,5 stopnia! Wróciliśmy do stoczni ścieżką wzdłuż wybrzeża. Ogromne łodzie rybackie znajdowały się w suchym doku i przechodziły prace remontowe, a my podziwialiśmy niesamowicie ogromy rozmiar tych statków. Powoli wróciliśmy na jacht i sprawdziliśmy zasady korzystania z pryszniców w marinie, zanim wzięliśmy prysznic i udaliśmy się tam, aby zmyć kurz i odpocząć. A co z załamaniem czasoprzestrzeni? Tyle się wczoraj wydarzyło, że już wczesnym popołudniem wydawało mi się, że spędziliśmy już kilka dni w Torshavn! Często tak się czuję w tej podróży, ponieważ mam wrażenie, że niektóre miejsca zostawiliśmy za sobą wieki temu. Najlepsze jest jednak to, że ta przygoda wciąż dostarcza nam nowych wrażeń!


Street art, Torshavn

Old graveyard in Torshavn

Shipyard

Torshavn, Old Town

Fog covering the bay

Torshavn marina

Torshavn, Old Town

Torshavn, Old Town

Torshavn, Old Town

Torshavn, Old Town

City sheep in Torshavn



2 views0 comments
bottom of page