Marzyłam o żeglowaniu. Dosłownie, medytowałam i wyobrażałam sobie, że jestem na żaglówce, otoczona rozległymi błękitnymi wodami, czując słońce i wiatr na twarzy. Jedyna różnica między moją obecną rzeczywistością a snami to temperatura! Zamiast wygrzewać się na słońcu, odsłaniając tyle ciała, ile chcę, przykrywam się kilkoma warstwami bielizny termicznej, której zwykle używa się do jazdy na nartach, polaru, bawełny i puchowych kurtek. Od czasu do czasu noszę ocieplacz na baterie z cewkami emitującymi ciepło, aby utrzymać temperaturę mojego ciała na poziomie podtrzymującym życie! Na dodatek jestem ubrana w w wodoodporny sztormiak, aby wszystkie wyżej wymienione warstwy nie przesiąkły słoną bryzą i deszczem. Powinna byłam pamiętać o określeniu w moich marzeniach, na jakiej szerokości geograficznej chciałam się znajdować.
Warstwy, warstwy, i jeszcze raz warstwy....
Odstawmy na razie sztormiaki na bok, gdyż szerokość geograficzna, na której obecnie się znajduję, ma wiele do zaoferowania poza rzadkimi dniami kiedy można się opalać. Obecnie zakotwiczyliśmy w Lowlandman’s Bay na wyspie Jura, w otoczeniu malowniczych zielonych wzgórz, poszarpanych skał i wiecznie zmieniającej się aury. Deszczowy poranek przekształcił się w słoneczny dzień z temperaturą oscylującą wokół 18 stopni. Nie ma zbyt wiele schronienia przed wiatrem, ale woda jest spokojna, a ja odliczam godziny, aby nalać sobie kieliszek martini i cieszyć się weekendem!
Szczyty w chmurach...
Panoramiczny widok z biura w kokpicie jest dość spektakularny i bije na głowę każde biuro na najwyższym piętrze w dowolnym mieście. Szare i białe cumulo-nibusy wydają się siedzieć na wysokich, szarych górach z pozornie łagodnymi zboczami schodzącymi w zielone doliny, gdzie bydło i owce pasą się na trawiastych brzegach. Bliższa obserwacja przez lornetkę ujawnia dziesiątki fok wygrzewających się w słońcu na nabrzeżu.
Nie wydaje mi się, żebym był dobry w robieniu zdjęć panoramicznych 😉
Domy kilku szczęśliwych mieszkańców ziemi są rzadko rozsiane wzdłuż wybrzeża, co skłania mnie do wyobrażenia sobie, jak by to było żyć w miejscu, w którym nie ma prawdziwego lata. Być może jestem po prostu uprzedzony przez pogłoski, zamiast mówić z własnego doświadczenia. Czekaj… Od kilku tygodni mam doświadczam tego miejsca wszystkimi zmysłami! Oczywiście nie mieszkając w domu na szkockiej wyspie, ale w miejscu o wiele bardziej wystawionym na działanie żywiołów i nadal nie zamieniłbym go na Morze Śródziemne (nie jestem pewien co do Karaibów, bo tam nie byłem).
Życzę szczęśliwego i ciepłego weekendu każdemu, kto to czyta :)
Domy te zbudowane są na wąskim półwyspie, więc po drugiej stronie skalistego wzgórza jest otwarte morze.