top of page

Mój równoległy wszechświat!

Writer's picture: MarkMark

Coś bardzo dziwnego wydarzyło się wczoraj rano. Asia pisała o tym, jak postanowiliśmy zacumować na pomoście, żeby ukryć się przed północno-zachodnią wichurą, która, jak piszę, prawie się kończy. Niedługo po tym, jak zacumowaliśmy na pontonie, przed nami zacumowała kolejna łódź. Słyszałem, jak napływa, ale nie wychyliłem głowy, żeby zobaczyć, co to jest. Zamiast tego pojawił się na moim polu widzenia, kiedy zszedłem z łodzi. Serce mi trzepotało, a szczęka opadła – dosłownie. Był to holenderski trawler z 1960 roku o nazwie Monara. Kilka lat temu Monara przyprawiła mnie o kilka nieprzespanych nocy. Ona jest piękna! Została zbudowana jako jacht, a nie jako komercyjny trawler, i po raz pierwszy spotkałem ją, gdy zacumowała w Fambridge na rzece Crouch, mojej rodzinnej rzece. Była tam przez kilka lat i zawsze lubiłem na nią patrzeć. Kiedy została wystawiona na sprzedaż, nie mogłem się oprzeć obejrzeniu jej. To była zła rzecz, ponieważ sprzedałem swój dom i zastanawiałem się, jaką „nieruchomość” kupię, aby w niej zamieszkać, a już myślałem, że najlepszym rozwiązaniem jest zamieszkanie na pokładzie łodzi. Problem polegał na tym, że moje poprzednie opłynięcie Wielkiej Brytanii na mojej starej łodzi było już zaplanowane i faktycznie realizacja tego planu była na dobrej drodze. Właściwie dwukrotnie pofatygowałem się aby obejrzeć Monarę i prawie złożyłem ofertę, ale to, co uważałem za rozsądek i wrażliwość, zadziałało. Nie mogłem kupić takiej piękności, a potem odpłynąć, zostawiając ją na wodzie i niekochaną, dopóki nie wrócę. Byłoby to również sprzeczne z tym, jak działa mój umysł. Takiej łodzi nie można było tak po prostu zostawić. Musiałaby być moim sposobem na życie, więc po tym, jak zadziałał rozsądek i wrażliwość, już na nią nie patrzyłem. Zawsze ją widywałem, gdy przelatywałem obok i całkiem niewytłumaczalnie zawsze było w niej uczucie tęsknoty.


Wkrótce potem została sprzedana, a potem zniknęła. Byłem smutny i czułem, że może przegapiłem, ale tak naprawdę to po prostu nie był dla mnie odpowiedni czas. Taka łódź potrzebuje miłości, jej dużo i właściwego użytkowania. Obawiałem się o nią, że zostanie kupiona po prostu jako pływający dom i jako taka, wszystkie rzeczy, które sprawiają, że jest sprawną łodzią, popadną w ruinę, a jej dni żeglarskie skończą się na zawsze.

Jak bardzo się myliłem i jak bardzo się z tego cieszyłem. Oto ona, mój równoległy wszechświat, zacumowana przed Altor of Down. Jak podekscytowane dziecko, na wpół szłam, a na wpół podskakiwałam, żeby spojrzeć. Zadzwoniłem „Cześć” i rozmawiałem z rodziną właściciela z Belgii, a potem, gdy wrócił na żebra, z samym właścicielem. Opowiedziałem swoją historię i wyjaśniłem, jak blisko byłem i jak bardzo byłem podekscytowany i szczęśliwy, widząc ją nie tylko używaną, ale także używaną właściwie i, jak się okazuje, intensywnie! Odbyła już trasę koncertową po Danii, Szwecji i zachodniej Irlandii, a niedługo zostanie zabrana w światową trasę koncertową!

Muszę przyznać, że nigdy nie byłbym w stanie obdarzyć ją tym życiem, więc poszła do właściwego właściciela, ale ze wszystkich łodzi na całym świecie ta, która uciekła, musiała pojawić się na pontonie w prawo Hebrydów pod moim nosem. To mały świat i bardzo się z tego cieszę, ponieważ zobaczenie jej ponownie było przyjemnością. Może to ona uciekła, ale teraz widzę, że los zainterweniował i znalazła właściwy dom. W przyszłości wyobrażam sobie ją elegancko pływającą na wolności, zamiast siedzieć na zawsze przykutą do doku i nigdy więcej nie rozciągać nóg.

Co więcej, mogę również sprawdzić ich stronę internetową www.monara.be



0 views0 comments
bottom of page