Powrót do Hestur okazał się świetnym miejscem na krótki odpoczynek i na przegrupowanie po kilku spotkaniach towarzyskich i zwiedzaniu wysp Kalsoy, Vidoy i Eysturoy. Nie trzeba dodawać, że byliśmy w stanie wysokiej gotowości aby wypłynąć na Islandię, i w końcu pojawiła się prognoza jakiej potrzebowaliśmy! Codziennie uważnie obserwowaliśmy aplikację Windy, monitorując rozwijające się systemy pogodowe, aby zobaczyć, czy uformują się w coś wystarczająco korzystnego, aby rozwinąć żagle i popłynąć na północny zachód do Islandii. Wyglądało dobrze. W oczekiwaniu na dzień wypłynięcia skorzystaliśmy z darmowej wody i prądu na pomoście w Hestur i zrobiliśmy pranie w naszej plastikowej pralce! Pralka ta jest daleka od ideału, tak naprawdę nie wiruje, więc z ubrań kapie wody kiedy się je wyjmie, ale wysuszyliśmy je uruchamiając termowentylator w obudowie kokpitu. Całkiem dobre rozwiązanie tego przyziemnego zadania.
W środę, 6 lipca, przekonani, że prognoza pogody spełni obietnice, ruszyliśmy z prądem do Vestmanny na wyspie Streymoy. Będąc po północnej stronie Wysp Owczych, Vestmanna była dobrym punktem startowym następnego ranka. Vestmanna jest opisana w przewodniku jako „port zimowy”, co oznacza, że zapewnia bezpieczne schronienie przed wszystkim, co może przynieść zimowa aura Wysp Owczych. To była nasza druga wizyta w mieście. Pomosty dla gości, podobnie jak w zeszłym roku, nie zostały zwodowane, a całą ścianę portu zajmowały łodzie rybackie i statki komercyjne, więc najlepszym rozwiązaniem było zacumowanie przy jednym z nich. Wybraliśmy pomarańczowo-szary statek z oponami przyczepionymi do burt i gdy ktoś pojawił się na pokładzie, poprosiliśmy o pozwolenie na przycumowanie wzdłuż ich burty. Ta niesamowicie wyglądająca łódź, o imieniu Brutus, z dźwigiem na pokładzie i wieloma tajemniczymi elementami wyposażenia należała do holenderskiej załogi, której powierzono prace konserwacyjne przy podwodnej turbinie generującej prąd. Pomogli nam przy linach i wkrótce byliśmy bezpiecznie przywiązani do ich statku. Ponieważ byliśmy przywiązani do burty łodzi, a nie do ściany, nie musieliśmy uwzględniać różnicy w poziomie wody powodowanym pływami. Dzięki temu spaliśmy spokojnie, pewni, że żadna część łodzi nie zahaczy o opony podczas przypływu. Po szybkim spacerze do miasta po zapasy i kolację na pokładzie, udaliśmy się na spoczynek, aby nabrać sił przed naszym 260-milowym rejsem na Islandię.
Kiedy opuszczaliśmy Vestmannę w zeszłym roku, musieliśmy zmierzyć się z ponurą pogodą, ciemnymi, groźnymi wodami północnego Atlantyku i ponurym niebem. Tym razem było inaczej. Przy suchej pogodzie, chmurach i prześwitującym przez nie słońcu, mieliśmy bardzo optymistyczny start o cywilizowanej godzinie 08:25. Płynęliśmy napędzani wiatrem i silnikiem do 19:00, ponieważ musieliśmy poczynić znaczne postępy na zachód, aby zahaczyć o prognozowany południowo-zachodni, który miał dosięgnąć tej szerokości geograficznej i wiać wokół południowego i wschodniego wybrzeża Islandii. Zwykle nie planujemy podróży jeśli musielibyśmy używać do tego silnika, ale było to jedyne realne okienko pogodowe, które pojawiło się nam w ciągu ostatniego miesiąca, więc postanowiliśmy popłynąć na silniku na zachód, aby móc z niego skorzystać! Plan był taki, że płynąc najpierw na zachód, będziemy mogli później odbić na północ aby kierunek wiatru był prostopadły do osi łodzi. Plan zadziałał naprawdę dobrze pod względem kierunku i prędkości, ale nie bardzo pod względem komfortu dla załogi! Płynięcie pod wiatr koliduje z falami, więc Altor uderzała w nie i przebijał się przez nie. Miałam chorobę morską i, o dziwo, Mark również. Po około 20 godzinach tej gehenny byliśmy w końcu wystarczająco daleko na zachód, abyśmy mogli odpaść i pożeglować z wiatrem w kierunku Islandii.
Chociaż po niebie przetaczało się dużo chmur, pozostało sucho, ale stosunkowo chłodno. Nic dziwnego, na tych północnych szerokościach geograficznych lato nie jest czasem na plażowanie, tylko na zimowe kurtki i wełniane ubrania. Mimo to mam poparzenia słoneczne na twarzy.
Po około 35 godzinach od wypłynięcia wiatr wzmógł się do 30 węzłów. Nie lubię gdy to się dzieje na mojej wachcie, ale udało mi się odpaść, zrefować foka i wypuścić grota. Pierwotnym pomysłem było wyruszenie w ten rejs z pełnym żaglem, lub pełną szmatą, jak nazywa to Mark, ale rano w dniu naszego wypłynięcia Mark zmienił zdanie i na wszelki wypadek zrefował grota. Przy 30 węzłach okazało się to dobrym wyborem.
Mark był na wachcie gdy na horyzoncie pojawiły się brzegi Islandii. Słońce zachodziło nad górami, a widok był tak spektakularny i oczekiwany z niecierpliwością, że zawołał mnie, abym dołączył do niego w kokpicie. Rzeczywiście, widok był oszałamiający. Wiatr ucichł całkowicie po zadziornej kilkugodzinnej jeździe, więc włączyliśmy silnik, zwinęliśmy żagle i popłynęliśmy wzdłuż wschodniego wybrzeża Islandii. To podejście było planowane i oczekiwane od roku i naprawdę było wspaniale widzieć te ziemie z pokładu Altor. Po zachodzie słońca cienki pas mgły, który najpierw pojawił się wzdłuż brzegu, podkreślając łańcuch gór, rozwinął się w ekstremalnie grubą pierzynkę dookoła i zmniejszył widoczność do zaledwie kilku metrów, co przeszkodziło w podziwianiu widoków! Włączyliśmy radar i popłynęliśmy dalej w kierunku Seyđisfjorđur.
Książka pilota opisuje 8-milowe podejście w dół fiordu do Seyđisfjorđur jako spektakularne, z 800-metrowymi szczytami po jednej stronie i 1000-metrowymi szczytami po drugiej, ale w gęstej mgle nic nie mogliśmy zobaczyć! Na szczęście wysokie ściany ułatwiły nawigację po środku, a sygnał radaru odbijał się od gór i wyraźnie podkreślał obszary, których należy unikać! Zbliżając się do doku, zauważyliśmy niebieski budynek z niebieskim dźwigiem przed nim, który został opisany jako punkt orientacyjny do znalezienia pomostu, na którym mogliśmy zacumować. Następnie zauważyliśmy mężczyznę stojącego na brzegu. Ponieważ była 5 rano, czuliśmy, że może tylko na nas czekać i mieliśmy rację. Islandzki kapitan portu, typowa postać wikinga z angielskim akcentem po 14 latach życia w Nottingham, został poinformowany o naszym przybyciu przez straż przybrzeżną, która przez radio skontaktowała się z nami, gdy byliśmy około 20 mil od wybrzeża, aby poprosić nas o standardowe informacje, takie jak rodzaj statku, narodowość, liczba osób na pokładzie, miejsce docelowe i przewidywany czas przybycia.
Zacumowaliśmy przy drewnianym molo w niesławnym i trochę zwęglonym przez pożar miejscu gdzie kilka miesięcy spłoną jacht, prawdopodobnie z powodu awarii elektrycznej. Nieprzyjemna myśl!!!
Niemniej jednak zacumowaliśmy i rozpoczęliśmy dzień od doprowadzenie naszego jachtu do porządku po pomyślnym rejsie. Dziękuję Altor za wspaniały i bezpieczny rejs, jesteś wspaniałym statkiem! Potem było śniadanie i krótka drzemka, przerwana wizytą celników i policji. Trzeba dopełnić formalności, więc żadnych reklamacji.
Mniej więcej w tym czasie słońce przebijało się przez mgłę, ukazując niesamowitą panoramę ośnieżonych gór, wodospadów, spektakularnych zboczy z drzewami w niższych partiach i zdumiewającą ilości kwitnących kwiatów. Co za widok!!!! W ten słoneczny dzień udaliśmy się na spacer po mieście i zaskoczył nas panujący tu styl dzikiego zachodu. Ogromne amerykańskie samochody i szerokie ulice otoczone wysokimi, ośnieżonymi górami. Artystyczny charakter tego miejsca widać było w wystroju domów, ulic i rzeźb ogrodowych. Później wyruszyliśmy na górę, aby zobaczyć wodospad, który znajdował się na szczycie ogromnego osuwiska, które miało miejsce w grudniu 2020 r., burząc kilka zabytkowych budynków, w tym części muzeum, z niefortunną utratą niektórych historycznych artefaktów.
Nasi znajomi, którzy wcześniej odwiedzili Islandię, powiedzieli nam, że to spektakularne miejsce. Mieli rację i jak na razie rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania. Jesteśmy tutaj i nie możemy się doczekać dalszego zwiedzania tego przepięknego kraju.
Zobacz wokół Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Roślina zawieszona między dwoma masywnymi skałami na falochronie wokół portu w Hestur na Wyspach Owczych
Widok wsi na Hestur, Wyspy Owcze
W drodze do Vestmanna, Wyspy Owcze
Kecz spływający fiordem między Streymoy, Koltur i Hestur
Hestur, Faroe Islands
W drodze do Vestmanny. Widok na wybrzeże wyspy Streymoy.
W drodze do Vestmanny na wyspie Streymoy
Piękny dom w Vestmanna na wyspie Streymoy
Piękny dom otoczony drzewami w Vestmanna na wyspie Streymoy
Altor zacumowany przy Brutus, holenderskiej łodzi obsługującej podwodną turbinę.
Opuszczając Wyspy Owcze i w drodze na Islandię.
Opuszczając Wyspy Owcze i w drodze na Islandię.
Opuszczając Wyspy Owcze i w drodze na Islandię.
Zbliżamy się do wschodniego wybrzeża Islandii
Zachód słońca nad wschodnim wybrzeżem Islandii
Na 65 stopniach na północ nie jest ciepło.
Zbliżamy się do wschodniego wybrzeża Islandii
Pierwsze spojrzenie na ląd w Seydisfjordur na Islandii
Mgła opada, gdy zbliżamy się do wschodniego wybrzeża Islandii.
Altor zacumowany przy drewnianym molo w Seydisfjordur na Islandii
Altor zacumowany przy drewnianym molo w Seydisfjordur na Islandii
Islandia jest trochę jak Dziki Zachód, z wielkimi amerykańskimi samochodami.
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Marina dla małych łodzi rybackich w Seydisfjordur na wschodnim wybrzeżu Islandii
Bardzo się cieszę, że jestem na Islandii
Widok z gór na Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Stary amerykański traktor uszkodzony podczas osuwania się ziemi.
Wodospad w Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Widok na Seydisfjordur, wschodnie wybrzeże Islandii
Faroe Islands